niedziela, 13 marca 2016

Prolog

*24.12.2015*
Nałożyła na siebie starą, zniszczoną kurtkę. Trzasnęła impetem z drzwiami i zbiegła po schodach. Cała klatka schodowa śmierdziała stęchlizną, jednak ona zdążyła się już przyzwyczaić do takiego trybu życia. Napisy na obdartych ścianach stawały się coraz obszerniejsze, co odrzucało przyszłych mieszkańców tego budynku. Zatrzymała się na parterze i widząc czwórkę zapewne pijanych chłopców odetchnęła ciężko. Zacisnęła pięści i jak najszybciej pragnęła wydostać się na zewnątrz. Spuściła wzrok na swoje buty i nieco przyspieszonym tempem zaczęła pokonywać kolejne schodki. Kiedy znalazła się już na samym dole i miała złapać za klamkę, poczuła jak ktoś szarpnął za jej kaptur.
-Ej panienko, daj dolara, brakuje nam do wódki-zaskomlił chłopak w długich, brązowych włosach.
-Nie mam nic-warknęła i wyrwała się aby otworzyć drzwi. Wtedy ktoś po raz kolejny pociągnął ją za kaptur po czym przyciągnął do swojego boku.
-Nie tak szybko-szepnął jej do ucha, a odór który poczuła sprawił, że zrobiło jej się niedobrze. Obróciła się i spojrzała w jego oczy. Wysiliła się na najsztuczniejszy uśmiech, dezorientując go. Już miał się odezwać, kiedy plunęła mu w twarz, a jego towarzysza z całej siły uderzyła kolanem w krocze. Dwójka pozostałych już wstawała w jej stronę, ale ona zdążyła wybiec z budynku. Usłyszała tylko, jak chłopak rzucał obelgami w jej stronę, ale nie przejmowała się tym za bardzo. Ruszyła w stronę mostu na Brooklyn'ie, w jej ulubione miejsce.
***
Śnieg prószył coraz mocniej, a jej dziurawe buty i spodnie całe przesiąknęły wodą. Trzęsła się coraz bardziej z zimna. Na zewnątrz było już ciemno, a ulice oświetlały kolorowe lampki i ozdoby świąteczne. Ludzie chodzili szczęśliwi, uśmiechali się do siebie, rzucali śnieżkami, stroili choinki. Uśmiechnęła się, kiedy w oddali zauważyła swoje miejsce, pięknie oświetlone z idealnym widokiem na most. Przyspieszyła kroku i już po chwili znalazła się na miejscu. Oparła się o metalowy słup i wzięła kilka wdechów. Drżącymi rękoma wyciągnęła z kieszeni kurtki woreczek z białym proszkiem. Wysypała jego zawartość na kawałek kartonu który zawsze ze sobą nosiła i jednym tchem wciągnęła wszystko. Poczuła błogi spokój i szczęście a jej powieki powoli opadały. Ostatkiem sił osunęła się bezwładnie na ziemie i odpłynęła w krainę Morfeusza.
=============================================
Witam i zapraszam na nowe ff. pod tytułem Desire
Enjoy :D

1 komentarz: